piątek, 14 lutego 2014

Wprowadzenie.

2 lata wcześniej.

- Ej Claud, Ana napisała żebyśmy wpadły do niej.
- Jak ja nawet nie wiem jak tam dojechać.. Czemu ona nie wpadnie?
Claudette spojrzała kątem oka na Giovannę po czym dalej zaczęła pstrykać coś na telefonie. Giovanna zmarszczyła się lekko po czym wpadła na pomysł od razu uśmiechając się od ucha do ucha do Caludette, która od razu skomentowała dziwne zachowanie kuzynki.
- Masz coś z twarzą, że taką minę zrobiłaś?
- Oj zamknij się ok? Wiem, który autobus tam jedzie.
- To co jedziemy?
- W sumie możemy, w Suttonie na rynku jeszcze nigdy nie byłam, a do Any trzeba się wybrać w końcu. Obiecujemy jej, że wpadniemy od początku wakacji.
- Dobra to idziemy.
Obie wstały z ławki i ruszyły w kierunku najbliższego przystanku autobusowego. Idąc drogą śmiały się i gadały jak zawsze. Kilka lat temu dowiedziały się dopiero, że są kuzynkami. To był właśnie przełom w ich życiu. Od tamtej pory były nierozłączne. Praktycznie każdy dzień spędzały razem pomimo tego iż różniły się wiekiem. Giovanna była najmłodsza. Wtedy miała 15 lat przez co odstawała od grupy jednak nie dało jej się lubić. Jak każda nastolatka była pyskata i radosna jednak do czasu. Claudette była zupełnie inna. Miła, uśmiechnięta, pomocna. Przez tak różne charaktery często dochodziło między nimi do kłótni lecz szybko potrafiły się pogodzić. Ane poznały przed wakacjami i przez tak krótki czas zaprzyjaźniły się szybko. Ana była to dziewczyna w wieku Claudette, która mieszkała w Sutton przez co niezbyt często się widywały. Gdy w końcu obie doszły na przystanek usiadły na ławce gdyż do autobusu zostało im jakieś 15 minut. Giovanna wyciągnęła paczkę papierosów i poczęstowała kuzynkę, która nie odmówiła. Gdy Gio sięgała po zapaliczkę podwinął jej się rękaw na lewej ręce przez co odsłonięte zostały czerwone kreski na nadgarstku. Claudette spojrzała tylko na to i pomachała z dezaprobatą głową. Wiedziała o co chodzi. Giovanna pomimo młodego wieku miała dużo problemów na głowie dlatego uciekała od tego poprzez cięcie się. I to nie były małe problemy jak na przykład: "co dzisiaj ubrać?". Jej rodzice często się kłócili, a gdy ojciec wypił za dużo co jednak często się zdarzało, nie raz uderzył jej matkę, a brat nic z tym nie robił dlatego tak bardzo go nienawidziła. Mijał rok jak z nim nie rozmawiała, a jedyne słowa jakie między sobą wymieniali podczas tego czasu to same wyzwiska. Gio płakała wiele razy, próbowała coś z tym robić lecz to jeszcze obracało się gorzej w jej stronę. Tylko Claudette wtedy o tym wiedziała. Wiedziała o wszystkim co się działo chociaż sama też w życiu lekko nie miała natomiast musiała być dzielna by dawać przykład młodszej kuzynce. W sam raz udało im się skończyć palić i podjechał autobus. Wsiadły i od razu skierowały się na koniec gdzie zawsze siedziały. Giovanna jak zwykle usiadła pod oknem opierając się o nie. Miała to już w nawyku. Lubiła patrzeć w okno na ludzi, domy, bloki, sklepy. Na wszystko dosłownie. Wtedy najwięcej myślała. Zawsze ją to tak pochłaniało, że nie wiedziała kiedy mija jej podróż. Tak też było i teraz. Nacisnęła na przycisk stop i chwyciła za rękę kuzynkę idąc w stronę drzwi. Gdy autobus się zatrzymał, drzwi się otworzyły, a ich oczom ukazała się czerwonowłosa dziewczyna siedząca na ławce ze słuchawkami w uszach. Gdy zobaczyła je obie od razu wyciągnęła słuchawki ruszyła się z miejsca idąc w stronę przyjaciółek. Przytuliły się na powitanie po czym Ana powiedziała żwawo.
- Idziemy na podstawówkę, o tej godzinie tam nikogo nie ma więc będziemy mogły w spokoju pogadać.
Uśmiechnęła się promiennie i ruszyła w stronę wyznaczonego przez siebie miejsca co też za jej przykładem zrobiły Giovanna i Claudette. Od rynku było dosłownie kilka kroków do boiska na podstawówce. Wystarczyło przejść przez pasy i były już u celu. Usiadły na ławkach, które były ułożone w kształcie kwadratu nad którymi był daszek. Bardzo przydatny na takie upalne dni jak ten. 
- To opowiadajcie co tam u was!
Powiedziała żwawo Ana z tym swoim beztroskim uśmiechem na twarzy.
- Nie no wszystko jest dobrze tylko nie ma co robić. Z Claudette zastanawiałyśmy się czy nad wodę gdzieś nie jechać ale pokrzyżowałaś nam plany.
Zaśmiała się Giovanna, patrząc na przyjaciółkę, która z oburzenia wydęła usta.
- Dzięki nie. To było miłe. Nie gadam z tobą już!
- Siema Ana!
Zza pleców Any dało się wychwycić jakiś męski głos. Był to wysoki chłopak z czerwono-czarnymi włosami. Giovanna od razu zwróciła na niego uwagę. Zaintrygował ją. Był taki inny. Przynajmniej na takiego wyglądał według niej. 
- Kto to jest?
Spytała patrząc dalej na chłopaka, który kierował się w ich stronę. 
- Ten? To jest Lukas, często tutaj bywa, jednak bardziej dziwi mnie fakt że jest tutaj sam.
- Ej Ana, masz szluge odbić?
- Nie mam.
- A wy dziewczyny?
Skierował swój wzrok na Giovannę, a zaraz później na Claudette. Giovanna bez słowa wyciągnęła paczkę z kieszeni swoich spodenek i wystawiła w jego stronę. Lukas wyciągnął jedną po czym odpalił i gdy wypuścił dym z ust powiedział.
- Dzięki. Tak w ogóle Lukas jestem, siema.
Wystawił prawą rękę w stronę Giovanny, która uścisnęła swoją małą dłonią jego dłoń i powiedziała z lekko obojętnym, a zarazem miłym tonem.
- Giovanna.
Lukas po chwili podał również rękę w stronę Caudette, która zrobiła to samo i przedstawiła się.
- Claudette.
- Lukas gdzie masz resztę? Przecież ty nigdy sam tutaj nie przychodzisz.
Zapytała z zaciekawieniem Ana patrząc na chłopaka, który usiadł obok niej.
- Zaraz powinni być. A co stęskniłaś się za Mario?
- A co, przyjdzie tu?
Spytała Ana z lekkimi iskierkami w oczach. Mario to były chłopak Any, którego dalej bardzo kochała.
- No raczej, skoro Sam tu będzie to Mario też.
- No jeszcze powiedz, że Matt...
- Siema ludzie!
Krzyknął wysoki i dobrze zbudowany koleś z ręką w bandażu. 
- Matthew też będzie...
Dokończyła Ana z lekkim niezadowoleniem.
- Tak, właśnie widać jak nikt tutaj o tej godzinie nie przychodzi Ana, widać.
Giovanna podniosła lewą brew ku górze co miała już w nawyku gdy coś jej się nie podobało. Zaraz za chłopakiem o imieniu Matthew szło dwóch kolejnych. Gdy wszyscy podeszli już do tak zwanego "kwadratu" Ana zabrała głos wskazując na Giovannę.
- To jest Giovanna, a to Sam, Matt i Mario.
- Cześć.
Dziewczyna machnęła tylko ręką nie zwracając na nich uwagi po czym znowu Ana powiedziała.
- A ta obok to Claudette. 
- To właściwie skąd jesteście dziewczyny?
Zapytał Lukas przez co Gio od razu podniosła głowę aby na niego spojrzeć i odpowiedziała.
- Z Croydon.
- I co z buta tu szłyście?
- Zapytał Sam, który do tej pory siedział cicho na przeciwko Giovanny. 
- Autobusem, za ciepło jest żeby iść tyle.
Odpowiedziała znudzonym głosem 15-latka. 
- W ogóle Lukas skoczysz się do sklepu po browary? Bo bym się napiła.
Spytała czerwonowłosa dziewczyna kolegi, który siedział obok.
- A stawiasz?
- No dobra stawiam. Gio chcesz?
- A nie za młoda jest? Ile ona ma lat?
- 15.
- Co?! Przecież ty na starszą wyglądasz.
- Trudno. Weź mi jednego. 
- Dobra to już są dwa.. Claudette też chcesz?
- Nie, ja nie piję.
Wszyscy spojrzeli na dziewczynę z lekkim zdziwieniem po czym Ana wzruszyła ramionami i powędrowała z propozycjami dalej.
- A wy? 
Spojrzała na Sam'a, Mario i Matt'a.
- No to weź po jednym.
- Dobra to Lukas zapierdalaj do sklepu.
Powiedziała radośnie Ana i klepnęła chłopaka siedzącego obok w plecy po czym gdy wstał dała mu pieniądze. Giovanna wstała na chwilę i pociągnęła Anę za rękę, która z początku nie wiedziała o co jej może chodzić. Odeszły kawałek od grupy i Ana od razu zapytała z ciekawości.
- Co się stało?!
- Kto to jest ten Lukas?
- Mander, mieszka niedaleko, ma 22 lata. Ale oszczędź sobie, ma dziewczynę.
- Kurwa, czy każdy kto mi się podoba musi mieć laskę?
- Nie bierz się nawet za niego. Nie warto.
- Skoro tak twierdzisz to ok..
Gio delikatnie spuściła głowę w dół po czym powędrowały razem do reszty znajomych. W tym samym czasie wracała Lukas ze sklepu. Usiadł na swoje miejsce i każdemu rozdał po jednym piwie. Każdy od razu otworzył i zaczął sączyć napój. Po chwili Lukas skierował się do Claudette i wystawił rękę w której trzymał piwo w jej stronę.
- Napij się, nic ci nie będzie po tym.
Wszyscy nagle spojrzeli na wysoką brunetkę, która czuła się nie pewnie i siedziała cicho po czym jednak wzięła butelkę do ręki i wzięła trzy łyki. No cóż każdy ma lepszą czy gorszą głowę do picia lecz Claudette miała wyjątkowo słabą, gdyż po trzech łykach miała już "kolorowo". Cały czas się śmiała, żartowała i wygłupiała. Minęła już jakaś godzina gdy do Giovanny zadzwoniła mama i powiedziała żeby wracała już do domu. Z niechęcią wstała z miejsca, wypił duszkiem resztę piwa i wyrzuciła butelkę do kosza, który stał obok.
- Dobra ja zwijam, strzałeczka.
Podała każdemu z osobna rękę, a z Aną pożegnała się buziakiem w policzek po czym ruszyła wraz z kuzynką w stronę furtki. 
- Ogarnij się jakoś.
Powiedziała lekko zirytowana Gio widząc jak jej kuzynka z ledwością stoi na nogach. 
- O której mamy autobus?
- Nie mamy już, idziemy na nogach. 
- Ech... no dobra...
Powiedziała zmarnowanym głosem Claudette ciągnąc się za Gio która szła lekko pośpiesznym krokiem. Dopiero gdy zorientowała się, ze kuzynki nie ma za nią odwróciła głowę za siebie i zobaczyła jak Claudette stoi na przed poręczą mostu, chcąc przejść przez nią.
- Co ty oszalałaś?! Ciotka by mnie powiesiła jakbyś z tego skoczyła!
Gio szybko podbiegła do kuzynki i pociągnęła ją za bluzkę odciągając od barierki mostu. Chwyciła ją za rękę i zaczęła ciągnąć ją za sobą.
- Ostatni raz pijesz!